czwartek, 26 września 2013

"Presentation" Wojciecha Olszówki

 Tak źle zaprojektowanej okładki nie widuje się nader często. Tak zaprojektowana okładka nie zachęca do zakupu. Gdyby jednak każdy album komiksowy, zino-komiksowy, oceniano tylko po pierwszym wyglądzie, po okładce, to najlepiej nic nie kupować i nie czytać, lecz wtedy przechodzą nam obok, takie znakomite zbiorki opowieści obrazkowych jak: "Presentation" Wojciecha Olszówki. Dlaczego tak uważam? Zapraszam do lektury.

  Wojciech Olszówka  to znany trójmiejski rysownik komiksów, ilustrator, scenarzysta, współpracujący z Dziennikiem Bałtyckim, ściśle związany także z Wojewódzką i Miejską Biblioteką Publiczną w Gdańsku. Tylko wrodzona nieśmiałość autora, zaważyła na tym, że nie wiele o nim słychać w komiksowym światku, a szkoda. Gdy wydawnictwo Egmont ogłosiło konkurs na kontynuację prac Janusza Christy, był w ścisłej czołówce, wręcz godnie by kontynuował jego dzieło. Dopiero namowy i determinacja Bogdana Ruksztełło-Kowalewskiego, Pawła Nogi, Andrzeja Czerwickiego doprowadziły do opublikowania "Presentation" Wojciech Olszówka. Antologii wybranych prac autorskich z lat 2001 - 2012.

W antologii znalazło się  siedem nowel graficznych, wykonanych w rożnej tematyce i stylistyce. Delikatne fantasy, abstrakcyjne przygody, prześmiewcze s-f, nawet post apokaliptyczne klimaty, a także małe coś niecoś, w stylu Koziołka Matołka. Dodam, że dobrego dowcipnego wierszowanego komiksu nigdy nie jest za wiele. Całe światy ukrywają się w tej antologii. Pełen wachlarz tematów od „Śniegu” do "Królowej Lodu" - stworzonej na zasadzie dziwnego opowiadania, po klasyczne komiksowe opowieści takie jak: , "Axor", "Bestie", "Einvernehmem" klimatem przypominający "Tajemniczy Rejs". W alternatywnych  rolach występują kuzyni bohaterów stworzonych przez Janusza Christe. Albumik ten, jest w pewnym stopniu także hołdem złożonym wielkiemu Mistrzowi.
 Zauważalne jest, ze Wojciech Olszówka, potrafi posługiwać się własnym językiem narracji. Genialnie miesza różne konwencje i stylistyki,  które z pozoru do siebie nie pasują. Łączy absurd z niedorzecznością, by na tym tle opowiedzieć mądrą historię. Potrafi skupić naszą uwagę, zaskoczyć i rozweselić. Jest to bardzo sympatyczne czytadło.

Album wydało Gdańskie Wydawnictwo Komiksowe "Trójząb". Wydawnictwo to jest związane stricte z znakomitą komiksową ekipą biblioteczną  "Pracownia Komiksu", są oni także organizatorami Bałtyckiego Festiwalu Komiksu. Niestety pomimo pewnego doświadczenie, nie udało im się ustrzec kilku błędów. Na pewno każdego odstręczy okładka, (która jest pracą  malarską Anety Polewczak), została ona źle skomponowana, przejawia objawy pixelozy, dobrano do niej brzydką czcionkę, a przede wszystkim całość rozmywa się w tak dużym formacie wydania. Szkoda, bo po zapoznaniu się z pracami artystki, na pewno jest w nich potencjał. Dziwne, że nie wykorzystano np. wolnych kartek do pokazania  jej dorobku. Do minusów zaliczyłbym jeszcze brak jakiejkolwiek korekty w tekstach. Czas przejść do clou, czyli do mocnych stron i podsumowania.

Wojciech Olszówka to doskonały scenarzysta i rysownik. Jako artysta kompletny, czerpie i inspiruje się w mądry sposób, w swoich pracach, z takich mentorów jak Christa, Rosiński, Wróblewski, Gillon. Ten komiks potrafi zawrzeć ten magiczny, metafizyczny element znany z dzieł wspomnianych Mistrzów. Widać jak bardzo i szczególnie upodobał sobie Janusza Christę. Wojciech Olszówka autentycznie w genialny sposób potrafi połączyć różne stylistyki, konwencje. Zaobserwować można  z jego prac wielką radość z tworzenia, także świadomość swoich zdolności. Przykłady, cartoonowi bohaterowie występują w tych samych  planach, historiach co bohaterowie narysowani realistycznie. Wygląda to w jego rysunkach przepięknie i nic sie nie gryzie. Cudne bohaterki, kosmici, zagadki sf, podrożę w czasie i przestrzeni , są to całe światy, byty, które pokazują  talent i wielką wyobraźnie artysty. Puszcza do nas oko i rozwesela. Oczywiście widać, iż czerpie garściami z klasyki polskiego komiksu, bo uważny czytelnik odnajdzie mocne elementy np. "Ekspedycji" - Bogusława Polcha,  "Kajtka i Koka w Kosmosie", czy też nutę Mirmiłowa. Robi to jednak w tak subtelny, uroczy sposób, że wyciąga z nas pozytywne emocje. Czytając bawimy się tą  konwencją, a po przeczytaniu "Presentation", nie jedna osoba sięgnie z sentymentu po stare zakurzone albumy.

Polecam!

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz