czwartek, 16 października 2014

Recenzja: AKT 8

Ekipa Asocjacji Komiksu w Toruniu na czele z niezatapialnym redaktorem naczelnym Maciejem Neumannem, coraz dzielniej sobie poczyna w komiksowie, i z pełną wiarą, i z  parą reaktywowali AKT. W tym roku już dwa numery!

Numer odwinęli niezły, gdyż po 11 latach milczenia, od wydania  numeru 6 Oficjalnego Pisma Asocjacji Komiksu w Toruniu  nikt się nie spodziewał, iż kultowy toruński komiksowy zin może powróci. Szczególnie, iż  zachętą dla nich nie były finanse, a nawet w przeszłości kokosów z tego nigdy z nie było. Posiadają  oni jednak (waleczne) serce dla sztuki komiksu. Choć para może nie jest jeszcze zbyt wysoka, gdyż periodyk dostojnie jak parowóz Pm 36-1  będzie powracać wyłącznie z okazji komiksowych i około-komiksowych imprez w Toruniu: Festiwalu Dwu Takt i Copernikonu jednak w najnowszej odsłonie prezentuje się  nieźle, i pokazuje wszystkim, iż potencjał w nim drzemie ogromny, a to dobrze rokuje na przyszłość. Szczegóły? Voilà. Serdecznie zapraszam do lektury.


Edytorsko - albumik po raz kolejny jest w innym formacie (w porównaniu z poprzednimi numerami). Ma to swój smaczek, trzeba się już do tego przyzwyczaić, lecz jednocześnie obecna odsłona pisma, tzn. szata graficzna prezentuje się przepięknie i profesjonalnie. Kartonowa sztywna okładka, wydrukowano w kolorze cyfrowo, na bardzo dobrej jakości papierze sprawia bardzo pozytywne wrażenie. DTP jest bez zarzutów, bez literówek. Albumik wydano z okazji Coperniconu i każdy egzemplarz posiada swój numer. Jest tylko 100 sztuk, co gwarantuje, iż w bliskiej przyszłości będzie to bardzo trudny do zdobycia komiks. Kolorystyka okładki i rysunek ją zdobiący robi wrażenie, a wykonał go mentor polskiego komiksu Tadeusz Raczkiewicz. Takich rarytasów jest w tym numerze więcej: tzn. w kolorze pojawia się unikalny "Erotyczny Kleks" Szarloty Pawel, i grafiki z "Bestiariusza słowiańskiego"  Witolda Vargasa  i Pawła Zycha, czy też „Przygody Marcjanny" Piotra Wojciechowskiego, plus komiksy weteranów (założycieli) AKTu, publicystka, oraz przezabawne listy od czytelników.

Czas wiec na szczegółowe przybliżenie zawartości. Na zaledwie dwudziestu ośmiu stronach udało się zebrać spory zestaw krótkich nowel graficznych i tekstów, jednak o sile tego numeru stanowi publicystyka.  Pierwsze skrzypce grają recenzje autorstwa Michała Gasewicza. Opisał komiksy: "Matador", "Hexsus" i "Krasnoludy".  Zanalizował  temat rzetelnie, choć także troszkę za minimalistycznie. Dr Tomasz Marciniak w swoim tekście fachowo przybliżył historię  konwentów komiksowych w Polsce: MFK, BFK, Znalazło się tu miejsce nawet na Festiwal Komiksu Historycznego. (Notabene - który wymyślił piszący tą  recenzje. Obecnie FKH zawłaszczył sobie urzędniczy blichtr... przez co..., lecz o tym przeczytajcie sobie sami. Bardzo przykre dla recenzenta jest to, że  FKH jest tak problematycznie odbierany, gdyż jest prowadzony przez urzędniczy blichtr i za często strzela sobie w kolano.)

Wracając do clou. Najlepszy, a wręcz genialny jest dział - listy od czytelników. W którym w myśl przerobionego na język AKTu przysłowia: nie ma głupich pytań, są AKTowe odpowiedzi, czytamy... czytamy i pękamy ze śmiechu,  czytamy i śmiejemy się do łez. Kabaret przy tym to pikuś, a dodatkowo pozytywny nastrój przenosi się na lekturę całego numeru. Jakość wszystkich tekstów nie pozostawia nic do życzenia.

 „AKT 8” to nie tylko żurnalistyka, ale przede wszystkim komiksy. Autorzy AKT'u postawili przede wszystkim na kilku planszowe shorty.  Albumik otwiera przewrotna  trzy planszowa opowieść s-f, napisana do scenariusza Macieja Neumanna z rysunkami Tadeusza Raczkiewicza. Odpowiada na pytanie, co by się stało, gdyby podczas drugiej wojny światowej walczyły po obu stronach frontu transformery.
Najlepiej graficznie w całym zbiorku prezentuje się praca do scenariusza Macieja Neumanna, z rysunkami Magdaleny Jaskuły pt. "Life of Death". Główną bohaterką jest "Śmierć". Zaprezentowana jako seksowna średniowieczna wojowniczka. Kompozycja, postawienie na czerń, układ kadrów, i niesamowita sekwencja "negliżu" bohaterki (robi wrażenie), pokazuje potencjał rysowniczki. Świetny szorciak pokazuje, że komiksowy fach ma w małym palcu.
Mocnym elementem tego zbiorku jest komiks (weterana AKTu) Michała Zalewskiego  pt. "Sharla - Wilczy zew". „Sharla” to postać wymyślona specjalnie dla AKTu przez Macieja Neumanna, cyklicznie w nim występująca, aczkolwiek po raz kolejny nowelkę z nią w tym numerze napisał i narysował Michał Zalewski. Komiks jest czystym fantasy, przypomina w zamyśle cykl "Przebudzone legendy" Adama Święckiego. Drugim jego komiksem w tym zbiorku są "Przyjaciele". Dziwne, ale śmieszne, śmieszne, ale dziwne, na szczęście nie straszne.
Dosłownie, centralne miejsce (w środku) tego zbiorku zajmuje "Erotyczny Kleks" Szarloty Pawel. Po raz kolejny w AKTcie, tym razem w pełnych wyrazistych kolorach. Trzeba to zobaczyć - mistrzowski szorciak!
Na scenę wkracza mega utalentowany,  kolejny weteran AKTu  - Krzysztof Churski.  Szczur Teodor jest jego sztandarowym bohaterem, (bardzo lubianym przez czytelników).  Artysta główne clou opowiastki opiera na gadających zwierzakach i familijnym przekazie. Zaprezentował pierwszy odcinek (z planowanych dwóch) pt. "Opowieść księżycowa". W tej nowelce poznamy naszego Teodora zupełnie innej strony.  Jest to bardzo przesympatyczna opowieść i jest moc... ziuuu.
AKT 8 kończy nowelka "Ten z boku" Piotra Wojciechowskiego, to kontynuacja  „Przygód Marcjanny" naturalnie z poprzedniego numeru AKTu. Oniryczna, metafizyczna opowieść bez słów jest cudnie klimatyczna.  Szkoda, iż komiks ten nie jest w całokształcie w kolorze, gdyż prace tego twórcy najlepiej prezentują się w pełnej palecie barw.  Zdania w tej sprawie nie zmienię. Pomimo tego jest to świetna historyjka. Piotr Wojciechowski powinien w przyszłości wydać swoje opowieści rysunkowe w jednym albumiku.
Tematem przewodnim każdego numeru AKTu, są akty. Voilà pojawiły się one także poza komiksami w grafikach "Miss Bestii" autorstwa Witolda Vargasa  i Pawła Zycha.

Podsumowując! Najnowsza odsłona oficjalnego pisma Asocjacji Komiksu w Toruniu jest nareszcie pełnoprawnym magazynem komiksowym, i wypełnia pewną  lukę,  i zapotrzebowane na takie publikacje z naszego rynku komiksowego. Warto zapoznać się z recenzowaną pozycją, gdyż rozwesela, daje chwilę wytchnienia, a podczas lektury, nie uświadczycie w niej reklam. Jest to magazyn miłośników komiksu, stworzony przez pasjonatów, dla pasjonatów. Zdecydowanie polecam!

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz