W Oświęcimiu w dniu 9 listopada 2015 r. na pl. Ks. Jana Skarbka otwarta została niezwykła instalacja. Jest nią przepięknie prezentujący się ekspozytor, który w swoim wnętrzu skrywa komiksowe opowieści z dziejów Oświęcimia. Miejscowe Muzeum Żydowskie wspólnie z Urzędem Miasta postanowiło owe nowelki obrazkowe zaprezentować również w formie książkowej. W przepięknym wydaniu z grzbiecikiem, w środku na grubym ładnie pachnącym offsetowym papierze, dobrze nasyconym farbą - zaprezentowano po jednej stronie siedem mini komiksów po polsku, zaś po drugiej stronie te same komiksy po angielsku.
Autorem każdego z nich jest Tomasz Bereźnicki, który na zlecenie i z pomocą pracowników muzeum zaadaptował autentyczne historie z dziejów żydowsko-polskiej społeczności miasta u schyłku XIX wieku i na początku XX. Zadanie miał nad wyraz wymagające, gdyż dla większości ludzi Oświęcim kojarzy się stricte pejoratywnie z obozem hitlerowskim Auschwitz-Birkenau. Choć nie należy zapominać o przeszłości i ludobójstwie, które zgotowały nam hitlerowskie niemiecy i ich ideologia - ludzie zapominają, że miasto to żyje i ma ponad 800-letnią historię, gdzie Żydzi i Polacy żyją i żyli w zgodzie.
Rozpoczynająca
nowelka jest swoistą esencją postawionej tezy! Opisuje ona losy
przyjaźni polsko-żydowskiej, którą przerwały dramatyczne
wydarzenia spowodowane przez wybuch II Wojny Światowej. Żyjąca od
pokoleń obok siebie - zaprzyjaźnione rodziny Świderskich i
Presslerów zmuszone były do opuszczenia swojego miejsca
zamieszkania. Hitlerowcy zadecydowali, iż Oświęcim jest Reichem.
Polacy choć systematycznie mordowani - w tych trudnych czasach mieli
więcej szczęścia, nie zostali (jeszcze) wpisaniu do planu
eksterminacji, a który 20 stycznia 1942 r., na konferencji w Wannsee
pod Berlinem Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA) -
wprowadził w życie i którego konsekwencją miała być
eksterminacja 11 milionów europejskich Żydów.
Na
podstawie jednego zdjęcia (z 1934 r.) dwóch gimnazjalistek -
przyjaciółek Marty Świderskiej i Olgi Pressler, opowiedziano w
nostalgiczny i dramatyczne sposób dający do myślenia - losy każdej
z nich: ich spotkanie w Sosnowcu, aż po śmierć Olgi w
Auschwitz-Birkenau.
Druga opowieść jest w innej tonacji, można by rzec w klimacie noir. Tym razem przybliżono autentyczną historię (1933 r.), a którą opisał „Tajny detektyw”. Wyniku strzelaniny w Krakowie zginęło dwóch ludzi, a dwóch innych zostało ciężko rannych. Jak donosi źródło, bliższe komisarzowi. Oświęcimianie Bernard Schretter wraz swoim ojcem i bratem podjęli walkę z karterem „Ryba”.
Trzecia
opowieść opisuje tragiczny finał miłosnej historii. Rankiem 30
lipca 1931 r. nad Sołą – Stanisław Tyrna zastrzeli swoją
ukochaną Reginę Okręt, a następnie popełnił samobójstwo. On
katolik, ona żydówka, a pomiędzy tym gorącym uczuciem plany
rodziców i wybory innej drogi życiowej. Oprócz samego
poruszającego komiksu, ogromne wrażenie robi zamieszczona na końcu
odbitka listu napisanego przez Wojciecha Tyrnę, ojca zabójcy i
samobójcy.
Czwarta
mini nowelka jest przeuroczą , melancholijną, ciepłą opowieścią
o przyjaźni ks. Jana Skarbka z rabinem Eliaszem Bombachem. Pomimo
wybuchu wojny i męczeńskiej śmierci przyjaciela w obozie
koncentracyjnym - ksiądz z całym oddaniem i determinacją podjął
się misji pomagania więźniom i rodzinom ofiar Auschwitz-Birkenau.
Kolejna
fabułka przenosi czytelnika do Oświęcimia do roku 1939. Przybliża
postać Zygmunta Feilera - kapitana drużyny piłkarskiej Żydowskiego
Towarzystwa Sportowego Kadima, a także późniejszego żołnierza
Wojska Polskiego - walczącego w okolicach Lwowa z Niemcami i
zdradzieckim Sowietami.
Ostatnie
dwie nowelki graficzne przedstawiają traumatyczne historie rodziny
Schonkerów i Haberfeldów, a które to familie do wybuchu wojny
kształtowały politykę gospodarczą i dawały prace ludziom w całym
regionie.
Wszystkie
siedem mini nowel graficznych ma bardzo osobisty wyraz, a każdą z
nich dopełnia np. z fotografia, dokument, przedruk gazety, który to
element w całości przepięknie uzupełnia poszczególne opowiastki.
Równocześnie podczas lektury ma się wrażenie oglądania i
obcowania jakby z przedwojennym albumem, jakby z albumem pradziadków.
Dlaczego? Specyfika prac autora: ułożenia kompozycji, pewna
statyczność, wykorzystanie efektu jakby krepiny w tłach oraz
prążków moiré - do tego wszystkiego dobór skromnej palety
kolorów (dosłownie takich samych jakby stosowano w latach
trzydziestych), daje ten piorunujący efekt starodruku. Bereźnicki
twórca specjalizujący się w komiksach stricte historycznych,
trzykrotnie nagradzany w konkursach organizowanych przez Muzeum
Powstania Warszawskiego, mający na swoim koncie unikatowy już album
„Ocalenie”, i tym razem podszedł do sprawy wybitnie
profesjonalnie. Efekt jest pierwszorzędny!
Podsumowując!
„Historie oświęcimskie” przedstawiają się znakomicie, wręcz
wzorcowo. Powstała publikacja równocześnie historyczna,
obyczajowa, etnograficzna, a do tego mocno artystyczna. Posiadająca
spójną fabułę z przemyślaną kompozycją (układem kadrów,
plansz), i bez dwóch zdań piękna graficznie.
Równocześnie
oceniany album spełnia wszelakie zadania edukacyjno-promocyjne i
można go wykorzystać na lekcjach historii, geografii, a nawet
angielskiego.
Turyści,
którzy tafią w przychylne progi Muzeum Żydowskiego i zakupią go.
Nie dość, że będą mieli wspaniałą pamiątkę to jeszcze z
pewnością inaczej spojrzą na historię miasta, gdyż tytuł ten oprócz wyżej wymienionych zalet jest zacnym narzędziem
uczącym tolerancji i zmieniającym stereotypy dotyczące Oświęcimia.
Polecam!
=============================================================
Recenzja ukazala się na portalu WAK: http://www.wak.net.pl/_review_view-tytuly-0-5918.html#412
=============================================================
Recenzja ukazala się na portalu WAK: http://www.wak.net.pl/_review_view-tytuly-0-5918.html#412
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz