piątek, 13 kwietnia 2018

"Gwiezdny zamek. 1869 - Podbój kosmosu" - recenzja.

Jestem fanem twórczości Alexa Alice'a! Jestem wielkim miłośnikiem jego scenariuszy, ale przede wszystkim jego rozpieszczającej oczy pracy ilustratorskiej! Bo ten artysta urodzony we Francji, choć nie ma w swoim portfolio ogromu serii i kilkuset stworzonych komiksów, to nadrabia wszystko jakością scenopisu, lub jeszcze bardziej pieczołowitością oprawy graficznej! Na jego talencie poznali się polscy czytelnicy, ale na samym początku Tomasz Kołodziejczak z wydawnictwa Egmont, który kilka lat po frankofońskiej premierze, a w momencie, gdy krajowy rynek komiksowy przechodził zapaść, to on na przekór zdecydował się wydać serię pt. „Trzeci Testament”.  



Na marginesie, pracowałem w owym czasie w jedynej w Polsce 24-godzinnej księgarniani (na Dworcu Centralnym) i dobrze pamiętam, iż akurat tego tytułu nakłady schodziły na pniu! Koniec dygresji. 

Teraz jestem świeżo po lekturze (wydanego w tym miesiącu przez Egmont) fenomenalnego pierwszego zbiorczego tomu „Gwiezdnego zamku” i jestem pod każdym względem kupiony, zauroczony i pod ogromnym pozytywnym wrażeniem! 

Na wstępie muszę zaznaczyć, że ten pięknie (także pod względem edytorskim) prezentujący się albumik rozpoczyna bardzo obiecująco zapowiadającą się serię fantastyczno-naukową, zaś sama akcja została umiejscowiona w Europie (początkowo we Francji, a później w Bawarii), a historycznie w okresie wielkiej rewolucji przemysłowej u schyłku XIX wieku! 



Akcja całej opowieści zazębia się w 1868 roku, gdzie ceniony naukowiec profesor Dulac i jego zdolny syn Serafin przeprowadzali badania nad eterem! Bo eter to swoista substancją magiczna, będąca synonimem perpetuum mobile, a która pozwoliłaby ludziom wznieść się do gwiazd. Żonka profesora, a mama Serafina, również poszukiwała eteru, lecz wybierając się balonem powyżej 32 tysięcy metrów nie przewidziała, iż substancja ta na tej wysokości stratosfery jest bardzo niestabilna! Doprowadziło to do katastrofy, a naszej pani naukowiec w ostatniej chwili udało się jeszcze wyrzucić pojemnik z dziennikiem z zapisu eksperymentu. Od tego momentu ruszyła lawina przygód, a w których syn i ojciec będą głównymi aktorami, zaś w tle objawią się wielkie podróże, bajkowe zamki Bawarii, wynalazki naukowe, steampunkowe machiny, wojny szpiegów i starcia militarnych potęg. Od tego momentu ruszył konglomerat zdarzeń i wir szalonych wydarzeń, a których celem jest zdobycie gwiazd! 

W ten oto sposób rozpoczyna się przygodowa i pierwszorzędna pierepałka i stworzona w całości przez Alexa Alice'a.  




Pierwszy zbiorczy tomik wprowadza nas w ten wyrafinowany świat, a który po jednej stronie jest wiernym obrazem cywilizacji żyjącej w XIX wieku, czyli maszyn parowych i wszelkiego rozwoju techniki. A z wielu innych stron jest światem marzeń ludzi o lataniu i samospełniających się przepowiedni. Jest światem utopistów i wizjonerów i światem ciągłych poszukiwań mitycznego kamienia filozoficznego (perpetuum mobile – eteru). A oceniany album w bardzo pomysłowy i wciągający sposób opowiada o tym wszystkim. Jest także swoistym hołdem Alice'a dla tej epoki i jej fantazji, ale również dla twórczości Juliusza Verne. 

Fabuła komiksu wręcz nawiązuje do cyklu „Nadzwyczajnych Podróży” Verne i Alex Alice celowo zdecydował się na rozpoczęcie akcji komiksu w 1868 roku, a mianowicie w tym samym historycznie okresie, kiedy została napisana książka Verne pt. „Wokół księżyca”. Z tej przyczyny i z tego powodu ma się nieodzowne wrażenie, iż „Gwiezdny zamek” jest takim (jego osobistym) swoistym spin-offem dla tamtej opowieści! 

Na marginesie – to po uważnej lekturze doszukiwałbym się jeszcze dwóch inspiracji Alice'a, a mianowicie „Ruchomym Zamkiem Hauru”, a drugą - grą komputerową i komiksem „Syberia” autorstwa B. Sokala. 

Proszę zwróć uwagę, iż kilka pobocznych postaci (z obu historii) jest takich samych, ale także w drugiej inspiracji bardzo podobna jest ta cała użyta steampunkowa technologia. Bo tu i tam akcenty technologiczne zbudowane są na precyzji, lecz w jednym przypadku na mechanice związanej z eterem, a w drugiej (w Syberii) na mechanice robotów. 



Wnioski z tego nasuwają się takie! Iż Alice po swojemu i z klasą wykorzystał znane i popkulturowe akcenty. A w przypadku Sokala, to mogliby nawet stworzyć album, w którym bez problemu spotkaliby się bohaterowie obu opowieści! 

Podsumowując! Ten tom „Gwiezdnego zamku” czyta się jednym tchem, a zarazem jest to rasowy komiks familijny.


Mocni bohaterowie i wredni wrogowie, multum szalonych i prowadzonych w ogromnym tempie przygód, a przede wszystkim ten cudowny klimat, jak z książek Verne, to wszystko znajdziesz w tej wciągającej i pomysłowej opowieści! A jeszcze do tego przyciąga uwagę - wyborna, piękna we wyrazie artystycznym i malownicza oprawa graficzna! Oprawa graficzna, a w której Alice uchwycił bajkowość świata przedstawionego! A dodam jeszcze, iż została wykonana w dwójnasób – najpierw naszkicowana ołówkami na dużej karcie brystolu, a później pokolorowana i dopieszczona akwarelami. 

Summa summarum, oceniany tom jest świetny, a dwa kolejne tomy i składające się na całość tej serii - są jeszcze lepsze! Bez kozery, ale „Gwiezdny zamek” nie zawodzi i jest obowiązkową lekturą dla małych i dużych, która daje ogrom radochy!

Zdecydowanie polecam!


P.S. Przydatne linki: http://www.lechateaudesetoiles.com


Komiks zakupisz w sklepie wydawnictwa EGMONT: https://egmont.pl/Gwiezdny-zamek.-1869-Podboj-kosmosu,6668302,p.html===========================================================================================

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz