W miesiącu lutym 2020 wydawnictwo Egmont wydało dwa tomy w świecie
Conana. Tomy nie byle jakie, albowiem publikowane w pierwodruku w 2019
roku w stajni Marvela. Na temat „Życia i śmierci Conana” rozpisywałem
się w samych superlatywach, ale przyszedł moment, na szybką ocenę tomu
pt. „Bêlit”.
Opowieść napisana przez Tini Howard została
zilustrowana przez naszą etatową eksportową artystkę - Katarzynę
Niemczyk, z pomocą Scott Hanna i Andrea De Vito.
Przygodowa opowieść jest opisem życia największej miłości Conana, słynnej łupieżczyni, nazywanej „Bêlit”.
Jednakże
w zawartości komiksu nie znajdziesz ani grama z ognistego romansu
naszej królowej piratów z Conanem z Cymerii. Znajdziesz natomiast
opowiastki z jej młodości, czyli tzw. morskie opowieści.
Droga
Czytelniczko! Drogi Czytelniku, przysięgam przewijają się tu wyłącznie
motywy z jej młodzieńczych lat. Od momentu, gdy straciła ojca i sama
musiała ruszyć po koronę królowej piratów, po walki na statkach i z
potworami z głębin i ciągłym zdobywaniem przez nią sławy. Czyta się to
lekko i przyjemnie, ale po zakończonej lekturze w głowie nie zostaje
wiele.
Komiks „Bêlit” jest typową opowieścią drogi, której lwią część stanowią
narracje odbywające się na morzach. Nasza bohaterka tam walczy o swoje
życie i ma obsesję na tle mitycznych morskich potworów np. lewiatanów.
Bêlit
pływa statkami, bije się i żyje. Nie znajdziesz w tej narracji i w
zarysie postaci rysu psychologicznego (wątpliwości moralnych, elementów
głębszej analizy), jak w innych tytułach o Conanie, ba tym bardziej nie
uświadczysz naszego barbarzyńcy. Akcja dzieje się kilkanaście lat przed
jego poznaniem z Bêlit.
W warstwie scenariuszowej opowieść ta
jest prosta, czasem bywa zbyt chaotyczna, za szybko przechodzi z punktu A
do punktu B, ale przede wszystkim jest to komiks familijny. Albowiem
jest to przygodowa historia dla młodszego czytelnika i dla ultra fanów
Conana, czyli takich, jak piszący te słowa.
W sukurs prostocie
opowieści podażą oprawa graficzna naszej Katarzyny Niemczyk i spółki.
Prosta czytelna kreska o ciężkich konturach, z nutką przerysowania, jest
bliższa mandze. Czasem w specyfice kadrowania i kolorystyki przypomina
mi komiks Tequila autorstwa Katarzyny Babis, ale najczęściej brakuje w
tej oprawie graficznej, tego uszczegółowienia w tłach i ruchu. Tu
wszystko żyje tylko w pierwszym planie i skupia się na pierwszoplanowym
zamęcie i to najczęściej, gdy walczą bohaterowie.
Podsumowując.
Bohaterka „Bêlit”, która pojawiła się w powieści Howarda „Conan Queen of
the Black Coast”, opublikowanej po raz pierwszy w „Weird Tales 23 5” w
maju 1934, a w komiksie po raz pierwszy latach 70. przez Marvela w
tytule „Conan the Barbarian”, tym razem nie otrzymała godnej jej sławie i
dokonaniom fabułki!
Dostajemy tu komiks bardzo ładnie wydany
przez Egmont np. ze skrzydełkami przydatnymi w lekturze, z piękną
okładką, który jest lekkim, miłym czytadłem, ale do świata sagi Conana
nie wnosi za wiele. Brakuje mi tu atmosfery, którą odkrywałem i
odkrywam w starych komiksach (wydawanych u nas przez Hachette). Nie
zmienia to stanu rzeczy, że jestem pewny, iż komiks o Bêlit bardzo
spodoba się młodym czytelnikom!
Polecam!
PS. Ciekawostka. Bêlit została wybrana przez amerykański magazyn Wired czwartym największym piratem w dziejach!
===================================================================================
Recenzja ukazała się w portalu Wielkie Archiwum Komiksu:
http://www.wak.net.pl/_review_view-tytuly-0-10012.html#2192
http://www.wak.net.pl/old_wak/_review_view-tytuly-0-10012.html#2192
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz