poniedziałek, 13 kwietnia 2020

"Orwell" - recenzja komiksu.

W najnowszym filmie Agnieszki Holland pt. „Obywatel Jones”, jedną z drugoplanowych postaci jest  Eric Arthur Blair*.  Kto? Zapyta niejedna osoba.  Odpowiem, jest to prawdziwe imię i nazwisko autora, który ukrywał się pod pseudonimem George Orwell.  Tak ten Orwell! Pisarz legenda, twórca wielu postaci (Wielkiego Brata),  utopista i anty-utopista w jednym, wizjoner, znakomity obserwator, buntownik, socjalista, który walczył z socjalizmem i fanatyzmem  stalinowskim i z wszelką niesprawiedliwością społeczną. Uważany za marksistę i trockistę, cytowany od lewa, do prawa, od katolików, po agnostyków i ateistów. Człowiek legenda! Tak! Ten człowiek legenda doczekał się wielu biograficznych woluminów, a w tym pierwszorzędnej powieści graficznej autorstwa: scenarzysty weterana  Pierre Christin  i ilustratora  Sebastiena Verdier'a. 


W czytelnym przekazie, w którym dominuje warstwa emocjonalna, osnuto powieść graficzną pokazującą w chronologicznym obrazie sekwencji; dzieciństwo, lata szkolne, zainteresowania, pisarskie i dziennikarskie, prace, podróże, miłości,  sukcesy  i porażki  naszego Orwella.


W szczegółach? Urodził się 25. 06. 1903 roku w w Motihari w Indiach, a mając cztery lata, wrócił z rodziną do Anglii. Tam uczył się, a potem studiował (dzięki stypendiom). Jego rodzina była biedna, a więc zatrudnił się w Królewskiej Policji Konnej (sic!) w Birmie. Poznał  dobrze odpowiedz na pytanie. Czym jest kolonializm i kastowość? Sic! Wywyższanie się jednych warstw społecznych nad innymi, było chorobą  tamtego społeczeństwa!  Widoczną na każdym kroku, nawet w hotelach Paryża, gdzie zatrudnił się po powrocie z Birmy.

Brał udział  w Hiszpańskiej wojnie domowej**, po stronie Frontu Ludowego, a tam poznał (pseudo)zalety komunizmu. Był ścigany przez stalinowskie bojówki i dosłownie cudem udało mu się przeżyć, zaś wydarzenie owe całkowicie otworzyło mu oczy, dosłownie na wszystkie formy totalitaryzmów.
Od tego momentu i  w każdej książce np. „Brak tchu”, „Rok 1984”,  „Folwark zwierzęcy”,  odnosił się do tych zaobserwowanych (złych) sytuacji, a będących  zepsutym owocem: ideologicznego zapatrzenia, kastowości, nacjonalizmu i nierówności społecznych.


 Każda z tych scen w obrazie komiksu jest ważna, jest przejmująca, jest drastyczna i została ujęta w narracji. Na marginesie. Osobiście najbardziej utkwił mi w głowie obraz zabijanego przez Orwella (szalonego) słonia.


Lektura przybliża wiernie biografię wielkiego ekscentryka. Wbijamy się w ten świat i poznajemy jego sposób spostrzegania, a nawet jego myślenia.   Polegał on na tym, iż Orwell wyłapywał pewien element z środowiska!  A potem  „ta rzecz”- „ta osoba” - nagle stawała się jego inspiracją życiową. Zastosowanie tej swoistej symboliki  zaobserwujesz, także w samych obrazach komiksu. Autorzy  na potrzebę ukazania tej symboliki zastosowali  genialny zabieg!


Albowiem, komiks został nam podany w czerni i bieli, lecz bardzo ważne rzeczy, tematy, sprawy dotyczące (np. emocji i inspiracji życiowych) naszego bohatera zostały pokazane w kolorze. Czasem są to pojedyncze elementy w tle np. szkatułka z kości słoniowej, albo jest to granatowe niebo, lub  są to pełne kolorów oddzielne plansze, a tworzące retrospekcje pewnej sytuacji, obserwacji Orwella.


 Mówią one wiele np. o inspiracjach  i celach życiowych Orwella. Każda z tych rzeczy, tematów i spraw ukształtowała jego patrzenie na świat. Ten zabieg buduje głęboki klimat tej opowieści, a zarazem,  jakże wiele tłumaczy o nim samym.


 Nie spodziewałem się, że wyżej wymieniony sposób prezentacji tzn. akcentowania graficznego będzie można  w taki udany sposób użyć w komiksie  biograficznym.


Od razu i w tym miejscy o samej szacie graficznej. Ba, na temat oprawy graficznej można rozpisywać się w samych superlatywach, a jeszcze muszę dodać, iż dopracowany, dopieszczony i uszczegółowiony styl graficzny  Sebastiena Verdier'a jest bliski miksowi maniery i stylów: Jasona Lutesa i Arne Jysch'a. Całość oprawy wyglądała bardzo schludnie i estetycznie, a do tego jest bardzo wierna z realiami epoki.


Ocenianą tu  powieść graficzną  wydały stołeczne Marginesy i tradycyjnie zrobiły to po mistrzowsku. Mniam! Szczególnie, iż rodzime wydanie wydrukowane we francuskim standardzie grand format, w twardej oprawie, na kremowym papierze, z bardzo dobrze nasyconymi barwami, plus z wyrazistym dopasowanym do grafiki liternictwem, bez błędów, i z perfekcyjnym DTP, w tym znakomitym  tłumaczeniem Pawła Łapińskiego –prezentuje się perfekcyjnie! To wszystko pomaga w tym rozsmakowaniu, a do tego wspaniałe  dodatki, posłowia, w tym ilustracje np. Juanjo Guarnido i Enki Bilala, tworzą wysoką  jakość tej edycji!



Podsumowując! „Orwell” to pozycja, po którą powinni sięgać miłośnicy komiksowych biografii, ale przede wszystkim fani komiksu obyczajowego. Tytuł ten znakomicie wyłuskuje najważniejsze wydarzenia z życia, bycia, działania, aż  do śmierci naszego dandysa***.

Nie będę zdradzał więcej, ale pod każdym względem – zarówno scenopisu i grafiki, warto - po prostu wydać ciężko zarobione pieniążki, na tą pierwszorzędną komiksową  biografię.


Zacna komiksowa rzecz!
Zdecydowanie polecam!



==
Przypisy. 



*Z filmowego historycznego obrazu wynikało, że George'a Orwella do napisania powieści „Folwark zwierzęcy” zainspirowała podroż Garetha Jonesa. do  ogarniętej głodem Ukrainy.
 Żywot George Orwella to swoisty samograj, wręcz idealny materiał na film.


**Brał udział w hiszpańskiej wojnie domowej od 1936 do 1937 roku.


***Zmarł 21 stycznia 1950 roku w wyniku powikłań po gruźlicy, której nabawił się  w Hiszpanii.

===================================================================================
Recenzja ukazała się w portalu Wielkie Archiwum Komiksu:

http://www.wak.net.pl/_review_view-tytuly-0-10299-_review_list.html#2251
http://www.wak.net.pl/old_wak/_review_view-tytuly-0-10299.html#2251

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz